To w kółko powracające pytanie – czy lepsze kosmetyki bez konserwantów, czy jednak można się skusić na takie, które konserwanty zawierają. W poniższym wpisie postaram się rozwiać Wasze wątpliwości raz na zawsze. Zapraszam do lektury.
Co to jest konserwant i do czego służy?
Substancje konserwujące mają za zadanie utrzymać kosmetyk w czystości mikrobiologicznej. Oznacza to, że po dotknięciu np. kremu nie zaczną w słoiczku namnażać się bakterie ani grzyby. Skąd wiemy, że tak będzie? Każdy kosmetyk przed wprowadzeniem do sprzedaży musi zostać przebadany, m.in. pod kątem czystości mikrobiologicznej i skuteczności układu konserwującego. Jeśli takie badania dadzą satysfakcjonujący wynik (a tylko takie możecie kupić), nie ma potrzeby martwić się o ty, czy aby w słoiczku Twojego kremu nie zaczną „kwitnąć” różne organizmy.
Już na wstępie zaznaczę, że lepiej smarować skórę kosmetykiem, który zawiera konserwant, niż takim, który zawiera aktywnie rozmnażające się kolonie bakterii. Tak jest po prostu bezpieczniej dla użytkowniczki.
Przykładowe konserwanty (i takie, które znajdziecie w moich produktach)
Substancji konserwujących dopuszczonych do stosowania w kosmetykach jest mnóstwo i nie sposób wymienić tutaj wszystkich. Ale żebyście miały lepszy ogląd sytuacji, wymienię te, które możecie znaleźć w moich produktach. I są to m.in.:
- alkohol benzylowy (INCI: Benzyl Alcohol),
- kwas dehydroocotowy (INCI: Dehydroacetic Acid),
- benzoesan sodu (INCI: Sodium Benzoate),
- sorbinian potasu (INCI: Potassium Sorbate),
- fenoksyetanol (INCI: Phenoxyethanol),
- etyloheksylogliceryna (INCI: Ethylhexylglycerin).
Dosyć znane (na dzień pisania tego wpisu przeze mnie nieużywane) są także parabeny. Co więcej dorobiły się dość złej sławy, a prawdę mówiąc niepotrzebnie. Parabeny to konserwanty, które zostały posądzone o chyba wszystkie możliwe choroby i alergie świata. Ciekawostka – najczęściej były to doniesienia sprzeczne i niepotwierdzone, ale plotka poszła w świat. Parabeny, pomimo złej sławy wśród alergików, mają jeden z mniejszych potencjałów alergizujących. O czym to świadczy? Moim zdaniem o niepotrzebnej panice i nieuzasadnionej histerii składnikowej 😉 Oczywiście, jeśli na dany składnik (np. paraben) jesteś uczulona, to będziesz na niego reagowała objawami alergii; ale nie jest to pewne, a uczulać może wszystko, nawet to, co obiecuje być hipoalergicznym. Zatem – bez zbędnego stresu w tym temacie proszę, a swoją skórę obserwujemy i zastanawiamy się co nam zaszkodziło dopiero jak już zaszkodzi; wcześniej nie trzeba 😉
Najczęściej w składach kosmetyków znajdziecie więcej niż jedną substancję, która działa jak konserwant; jedne z nich to konserwanty, inne to takie, które poprawiają i zwiększają działanie tych pierwszych. Razem nazywamy to układem konserwującym, badamy jego skuteczność, i na sam koniec jako producent mogę Was zapewnić, że taki kosmetyk nie zacznie „kwitnąć” podczas stosowania.
Bakterie rosną w wodzie, czyli czemu formulacje olejowe są wolne od konserwantu
Ano właśnie dlatego, że bakterie rosną w wodzie. Kremy czy serum na bazie wody zawierają w swoim składzie wodę, wymagają zatem konserwowania. Kosmetyki, które wody w składzie nie zawierają to np. serum olejowe (u mnie na dzień pisania tego wpisu są to Serum olejowe z koenzymem Q10, Serum witaminowe No-AGE, Olejowe myjadełko oraz Masełko do ust), nie wymagają konserwacji i w ich składzie konserwantów możecie nie znaleźć. Nie oznacza to, że producent nagle w danym przypadku nie dba o czystość preparatu. Kosmetyk olejowy nie zgnije; może zjełczeć na skutek np. utleniania się nienasyconych kwasów tłuszczowych (olejów, maseł), ale nie będą w nim rosły bakterie. Jełczeniu zapobiegają antyoksydanty, np. witamina E czy koenzym Q10, ale też wiele innych.
Wygoda stosowania, czyli o dezynfekcjach, lodówkach, szpatułkach
Jeśli decydujesz się na stosowanie kosmetyków niezakonserwowanych lub sama w domowym zaciszu takie wytwarzasz, musisz pamiętać o mikrobiologicznym BHP. Tzn, taki kosmetyk musi być przechowywany w lodówce. Ponadto, nie ma opcji, żebyś ze słoiczka wyciągała go palcem wprost na twarz – w takiej sytuacji będzie Ci potrzebna szpatułka, zdezynfekowana przed i po każdym użyciu. Jeśli wsadzisz do takiego kremu palec (nawet umyty, ale jednak skóra nie jest sterylna), to po jakimś czasie zauważysz koliście rozchodzącą się na powierzchni kremu pleśń. Moim zdaniem jest to niewygodne, bo która z nas spiesząc się rano będzie miała głowę do sterylnego pobierania kremu i biegania po niego najpewniej do lodówki w kuchni. W tym widzę kolejny atut konserwantów – poprawiają wygodę stosowania.
Podsumowanie, czyli że ja jestem mocno na TAK
Moje zdanie jest niezmienne – konserwanty są OK! Są po to, żeby o nas dbać, a nie robić nam na złość. W prosty sposób zwiększają bezpieczeństwo i wygodę stosowania kosmetyków; nie ma potrzeby za wszelką cenę ich unikać.